Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kamilk z miasteczka Berlin. Mam przejechane 1930.51 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 9.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 10082 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kamilk.bikestats.pl
  • DST 91.10km
  • Czas 03:34
  • VAVG 25.54km/h
  • Sprzęt Romet Mistral Cross
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prenzlau - Penkun - Krackow - Gramzow - Szczecin - Rosowek - Tantow

Sobota, 16 września 2017 · dodano: 05.10.2017 | Komentarze 0




Po sentymentalnej wycieczce sprzed tygodnia mialem wrazenie ze w sezonie 2017 zdobylem juz wszystkie wisienki na torcie. Kolejna wyprawa w rejon polnocno-wschodniej Brandenburgii na granicy z Mecklenburgia-Vorpommern miala byc zwykla przejazdzka bez szczegolnego nastawienia. W tym roku kilkakrotnie odwiedzalem juz Prenzlau skad ruszalem dalej do Szczecina. Poniewaz nie lubie jezdzic tymi samymi drogami staram sie uprzednio przestudiowac mape wyszukujac nowych tras.

W Prenzlau wysiadlem z pociagu o 8 rano i udalem sie w kierunku wschodnim do Penkun.



Znaczna czesc trasy prowadzila przez szlak epoki lodowcowej - mialem juz okazje jechac kilkoma jego odcinkami. Z kazdym kilometrem teren robil sie coraz bardziej pagorkowaty - lodowcowej moreny czolowej. W okolicy autostrady 11 amplitudy wysokosci pomiedzy pagorkami i dolinami osiagaja swoj punkt kulminacyjny. Do tego momentu trasa prowadzila w wiekszosci pod gore. Z kazdym wznoszacym sie metrem widoki stawaly sie coraz ciekawsze.

W okolicach Schmölln rozpoczyna sie dluzszy zjazd. W dolinie plynie rzeka Randow ktora wraz z przyleglymi bagnami tworzy kraine zwana Randowbruch (Prezelom Redowy?).

Odcinek do Prenzlau-Penkun zaliczam do najciekawszych w tym rejonie. Nie sa to co prawda moje Sudety ale na plaskich nizinach kazde wzgorze cieszy. Z Penkun udalem sie droga do Krackow a stamtad przez Gramzow do Lubieszyna i Szczecina. Po drodze coraz czesciej spotykalem kolarzy jadacych w przeciwna strone - z kazdym kilometrem przed Szczecinem bylo ich coraz wiecej.


Po spedzeniu kulku godzin w Szczecinie, ok 18 ruszylem w dalsza czesc trasy. Coraz krotsze dni sprawiaja ze moj zasieg wieczorem ulegl znacznemu ograniczeniu. W letnie dni ze Szczecina moge dojechac do Angermünde przed zmrokiem. We wrzesniu sciemnia sie juz miedzy 19 a 20 wiec zdaze dojechac jedynie do Tantow.

Zachodzace slonce zawsze znajdzie jakas luke w chmurach by rozgrzac chlodny krajobraz.

Jechalem wzdluz granicy przez Stobno do Warnika. Tam po kilkusetmetrach dojechalem do skrzyzowania - jadac w prawo moglem pojechac w strone Ladenthin (ta droge zawsze wybieralem) badz pozostac na glownej i ruszyc w kierunku Kolbaskowa. Ta droga nie jechalem od lat 90-tych wiec wybor byl tym razem prosty. Po kilku kilometrach zalowalem tego wyboru. Musilem zachowac sporo skupienia by omijac niezliczone dziury. Tuz przed samym Kolbaskowem trafilem na odcinek brukowany.
Dopiero za Kolbaskowem w strone Rosowka zaczyna sie odcinek drogi rowerowej w strone granicy. Od granicy musialem juz jechac dosc ruchliwa droga 2. Musialem przejechac nia tylko kilka kilometrow do sktzyzowania z droga 113 ale te kilka kilometrow dostarczylo mi wystarczajaco adrenaliny. Ta droga stanowi jednoczesnie skrot pomiedzy Szczecinem a Gryfinem a kierowcy z istnie polska fantazja potrafili mnie wyprzedzac o centymetry od mojego lewego lokcia.

Do Tantow dojechalem ok 19:30. Bylo juz niemal zupelnie ciemno. Czekajac na pociag w oddali slyszalem dzwiek przypominajacy pile motorowa - zupelnie jakby ktos na raty pilowal pien drzewa. Dopiero po kilku minutach uzmyslowilem sobie, ze zaczelo sie rykowisko jeleni ;)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa odkui
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]